Pokochaj mnie po raz drugi

- To był tylko sen... - powtarzałem sobie od rana. Na nic jednak się to nie zdało, kiedy w kuchni ujrzałem dziewczynkę. Siedziała przy stole i jadła płatki, machając nogami w powietrzu.
- Dzień dobry, tato – powiedziała do mnie, a ja jęknąłem przeczesując włosy palcami. - Skończyło się mleko.
- Kupi się – odparłem machinalnie, otwierając lodówkę. Jednak od wczorajszego wieczora nic się nie zmieniło, nadal świeciła pustkami.
- Chcesz trochę? - podsunęła mi miskę pod nos, kiedy usiadłem przy stole. - Mama mówi, że musisz dużo jeść, żeby mieć siłę do gry.
- Masz bardzo mądrą mamę – mruknąłem pod nosem, zerkając kątem oka na zegarek. Za godzinę powinienem pojawić się na sali. Jak to, do cholery możliwe, że nie zaspałem?!
- Będziesz musiała iść ze mną, nie mogę cię tu zostawić – rzuciłem po chwili, wstając z miejsca. Brunetka wesoło zerwała się i odłożyła naczynie do zmywarki.
- A zrobisz mi warkoczyka?


                                                  * * *


- Zostałeś nianią na pełny etat? - zaśmiał się Hain, kiedy mnie zobaczył. Warknąłem coś tylko w odpowiedzi, sadzając Łucję na krześle przy boisku.
- Siedź tutaj i nie ruszaj się, okay? Wracam za kilka minut. Możesz patrzeć, ale nie biegaj nigdzie, a już na pewno nie dotykaj piłki.
- Daj spokój, tato – dziewczynka uniosła jedną brew, a ja mimowolnie wykrzywiłem wargi, rozpoznając swój stały gest. Może jednak ona naprawdę była moim dzieckiem?
- Zaopiekuję się nią, jeśli trzeba – znikąd pojawiła się przy nas drobna brunetka z aparatem zawieszonym na szyi.
- A pani to..?
- Agata – wyciągnęła do mnie rękę, którą po chwili wahania uścisnąłem. - Jestem fotografem, zastępuję Jacka.
- Coś z nim nie tak?
- Połamał się na nartach – wzruszyła ramionami, po czym usiadła obok Łucji.
- Kadziewicz, biegiem do szatni, zanim tu zakwitniesz! - niemal podskoczyłem, słysząc przy swoim uchu wołanie trenera. Totolo wpatrywał się we mnie wyczekująco. Pokręciłem głową i udałem się do pomieszczenia obok. Zapowiadał się wspaniały dzień.


                                                  * * *


- Całkiem fajna ta nasza nowa pani fotograf – uśmiechnął się kątem ust Yudin, zamykając swoją szafkę. Ferens przytaknął i przybił z nim piątkę.
- Dzieciaki – Hain pokręcił głową, wycierając mokre włosy ręcznikiem.
- Nie mów, że ci się nie spodobała, dzieciaku – Australijczyk szturchnął go w ramię, na co Piotrek odpowiedział tym samym.
- Nie w moim typie.
- Za to na pewno w typie naszego casanovy – Igor puścił mi oczko, a ja spojrzałem na niego z politowaniem. Dotychczas przysłuchiwałem się tej wymianie zdań z rozbawieniem.
- Chyba za mocno oberwałeś piłką, Igson, i coś ci się poprzestawiało – przysiągłbym, że szatyn pokazałby mi język, gdyby był kilka lat młodszy.
- To nie ja oberwałem, ale kochana pani Agata – wtrącił Wojtek, a ja skrzywiłem się. Miałem świadomość, że teraz będą mi wypominać tą wpadkę przez długi czas.
- Mogła nie podchodzić tak blisko słupka, to nie oberwałaby z bloku – mruknąłem, zapinając zamek swojej torby.
- Za to ty mógłbyś się atakować przez blok – Ferens skrzywił się, kiedy zrobiłem mu sójkę w bok.
- Wydaje mi się, panowie, że i tak żaden z nas nie ma u niej szans – powiedział Yudin, wzdychając teatralnie. - Chyba ciągnie ją do trenera.
- Pieprzysz głupoty – roześmiał się Krzysiek, który właśnie wyszedł spod prysznica.
- No przecież słyszałem! - niemal obraził się Australijczyk. - Pytał ją, czy jest pewna, że dobrze robi. Potem powiedział, że zawsze może do niego przyjść i że zawsze ją przenocuje w razie czego.
- Za długo przebywałeś z kangurami, Igorze – stwierdził Hain, po czym pomachał do nas i wyszedł z szatni.
- Kadziu, przecież sam widziałeś, że często ze sobą rozmawiali i rzucali sobie krótkie spojrzenia – zwrócił się do mnie, na co tylko wzruszyłem ramionami. Zgarnąłem torbę i również ruszyłem w stronę wyjścia, rzucając krótkie „do jutra”. Nic jednak nie mogło pójść tak łatwo jakbym chciał. Ręka zadrżała mi, kiedy szarpnąłem drzwiami, a one uderzyły kogoś na korytarzu.
- Ja... - zająknąłem się, widząc siedzącą na podłodze Agatę. Szybko jednak zreflektowałem się i podałem jej dłoń. - Lepiej się do mnie nie zbliżaj, bo możesz stracić życie.
- Dzięki – uśmiechnęła się lekko, jednak w jej oczach nadal widziałem ból. Potarła lewe ramię, powstrzymując się od skrzywienia. - Będę więc na pana uważać i nie robić żadnych zdjęć.
- Jaki pan, po prostu Łukasz – sprzedałem jej swój firmowy uśmiech, jednak ona tylko spojrzała na mnie z politowaniem. Zaraz.. Nie zadziałało?!
- Łucja została na sali. Zagaduje Thomasa – powiedziała rozbawiona, a ja zmarszczyłem brwi.
- Dzięki, że miałaś na nią oko. Totolo tak nas ciśnie, że nie ma mowy o łączeniu gry i opieki nad tą małą paskudą.
- Wydaje się być inteligentną dziewczynką – odparła brunetka, poprawiając pasek torebki.
- Ledwo ją poznałem – palnąłem, ale gdy tylko otworzyła usta, przerwałem jej. Pochyliłem się nad nią, opierając przedramię o ścianę. - Może w ramach rehabilitacji, dasz się zaprosić na obiad? Chciałbym nadrobić stracone punkty.
- Chyba powinieneś poświęcić czas córce – zauważyła Agata, po czym wyminęła mnie i ruszyła w stronę wyjścia. Warknąłem pod nosem przekleństwo i oparłem czoło o chłodny mur. Zaraz jednak usłyszałem dziecięcy głos, a mała dłoń pociągnęła mnie za bluzę. Wyprostowałem się i spojrzałem na Łucję.
- Idziemy? Trochę zgłodniałam – uśmiechnęła się rozbrajająco, a ja mimowolnie westchnąłem i odwzajemniłem uśmiech. Do licha, jeśli mam tylko tydzień to zamierzałem go w pełni wykorzystać.



Taa daaaamm..? I wychodzi nam casanova z Łukasza. Jestem nawet zadowolona z tego rozdziału... Pytanie tylko, jak będzie wyglądało moje pisanie w trakcie roku, i to w klasie maturalnej. Mam nadzieję, że nie padnę przedwcześnie.
Chłopcy przegrywają z Serbami. Trudno, stało się. Oby skopali im tyłki we wrześniu :)
Żegnamy się z latem.. Macie jakieś plany? (studenci siedzą cicho! :D)

Pozdrawiam serdecznie,
Wasza Anna.

4 komentarze:

  1. Czyli Kadziu podejmuje się wyzwania! Myślę, ze Agata jest mamą dziewczynki, a Łukasz jej nie poznał.

    Ja żegnam dzisiaj lato i kolejny rok życia, bo dziś są oje urodziny. Szkoły już w poniedziałek nie zaczynam niestety. Za stara jrstem:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na coś nowego jeśli masz ochotę Pierwszy rozdział na http://nierealnierealni.blogspot.com/.

      Usuń
  2. Łukaszu to nie jest sen. Łucja jest jak najbardziej prawdziwa o czy sam się przekonał! No, ale może po tej całej przygodzie zmieni się jego podejście do życia i do samego siebie - nie jest już najmłodszy, więc wypadałoby się ustatkować, a jak jeszcze się okażę, a mam taką nadzieję, że to Agata jest matką Łucji to na początek Łukasz ładnie padnie na kolana i przeprosi ją za to wszystko, a potem zaproponuje jeszcze jedną szansę, tak? :D Pozdrawiam kochana i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Helo, helo, tu twoja prywatna, ulubiona, najukochańsza studentka :D która MA WOLNY WRZESIEŃ XD
    Także, po tych uprzejmościach mogę już powiedzieć, że uwielbiam tą kreację Łukasza :D haha taki niby nie zainteresowany Agatą, niby przeszkadza mu Łucja, a jednak ma ochotę na podryw i zajęcie się córką :) Czekam na dalsze wpadki ;p
    I tak sobie rozmyślam, czy Agata to nie mamuśka :D
    No i jest Hain jest cudownie *.* więcej Piotrusia :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Lady Spark