Kiedy
weszłam do stołówki, była już godzina dziewiąta. Nieco zaspałam, ponieważ przez
pół nocy walczyłam z ankietami i projektowaniem strony. Nie wiem, czy to wina
zdenerwowania, czy zmęczenia, ale wszystkie kolumny zaczęły mi się mieszać i
plątać, program zacinał się, a podgląd jak na złość nie działał. Kiedy w końcu
zasnęłam, było grubo po czwartej i teraz marzyłam o mocnej kawie i chwili
spokoju, której niestety mogłam spodziewać się dopiero po pierwszym treningu,
czyli za kilka godzin.
Widząc,
że siedząca przy jednym ze stolików Monika kończy już swój posiłek, szybko
zabrałam talerz i ruszyłam w jej kierunku. Nie zwracając uwagi na jej pełne
oburzenia gesty, zajęłam miejsce na przeciwko niej. Zdecydowanie musiałam z nią
porozmawiać.
- Po cholerę chcesz organizować tę sesję? -
zapytałam, słodząc kawę.
- Żeby urozmaicić naszą stronę oczywiście -
odparła wzruszając ramionami.
- Dobrze wiesz, że nasz budżet nie przewiduje
fotografa, a ktoś przecież musi zrobić te zdjęcia.
- Wydawało mi się, że w CV miałaś wpisany kurs
fotograficzny, mylę się? - spojrzała na mnie z uniesioną brwią, a ja wywróciłam
oczami.
- Monika, na miłość boską, myślisz, że ja nie mam
co robić tylko latać za nimi z aparatem? - zawołałam, niechcący szturchając
kubek, przez co kilka kropli kawy spadło na blat. Szybko sięgnęłam po serwetkę
i starłam plamę.
- Właściwie to tak, tego od ciebie oczekuję -
warknęła, odsuwając się gwałtownie, jakby sądząc, że brązowy ślad z obrusa
przeniesie się na jej jedwabną bluzkę.
- Posłuchaj - zaczęłam powoli, starając się
opanować emocje. - Kadra ma ustalony grafik. Nie później niż za dwa tygodnie
jadą do Łodzi na mecz towarzyski z Australią. Nie możemy nagle oczekiwać, że po
treningach z pełnym entuzjazmem staną przed obiektywem. Poza tym, oprócz fotografa
potrzeba całego sztabu ludzi, oświetleniowca, wizażystki...
- Dobra, dobra - przerwała mi. Już prawie
zaczęłam się cieszyć, że w końcu zrozumiała mój punkt widzenia... - W takim
razie zrobimy te zdjęcia w wersji roboczej. Część tutaj, a resztę na hali w
Łodzi, gdzie można wykorzystać te ogromne reflektory.
No właśnie. Prawie.
- Nie rozumiesz, że przed meczem tym bardziej nie
można ich dekoncentrować? Mają się skupiać na grze, a nie na jakimś fiu bździu,
które sobie uroiłaś w tej tlenionej główce!
- Załatwię ci sprzęt - rzuciła, po czym wstała z
miejsca. Zanim odeszła, pochyliła się nade mną tak, że usłyszałam przy uchu jej
szept. - Z twoim stanowiskiem uporam się równie łatwo, jeśli dalej będziesz tak
wszystko utrudniać.
- Ugh - warknęłam, chowając twarz w dłoniach.
Miałam serdecznie dosyć tej idiotki. Nie tylko utrudniała mi pracę i żądała
niemożliwego, ale przede wszystkim niszczyła cały urok tego wyjazdu. Uważałam
tę pracę za spełnienie marzeń, dopóki ona nie wtrąciła swoich trzech groszy.
- Cześć - usłyszałam czyjś cichy głos. Zerknęłam
przez szparę zza mojego "ręcznego" kokonu i ujrzałam ciemne oczy,
znajdujące się bardzo blisko mojej twarzy. Zerwałam się z zaskoczenia, widząc
przed sobą Łukasza. Czując jego oddech na policzkach, oblałam się rumieńcem i
natychmiast starałam się to ukryć. On jednak uśmiechnął się tylko i rozsiadł
wygodnie na krześle, które jeszcze przed chwilą zajmowała Monika.
- Hej - mruknęłam, sięgając po kanapki, o których
zapomniałam przez rozmowę z blondynką.
- Uważam tak samo jak ty - powiedział, a ja
spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- W sprawie sesji - wyjaśnił. - Wszyscy skupiamy
się na treningach i ciężko byłoby wykrzesać trochę entuzjazmu.
- Ja to doskonale rozumiem. W dodatku, nawet nie
mamy potrzebnego sprzętu, ekipy. Nasz budżet po prostu tego nie pokrywa. Monika
jak zwykle żąda gwiazdki z nieba.
- Może trzeba jakoś jej to wytłumaczyć. Albo od
razu zadzwonić do szefa - zamyślił się.
- Wałkuję ten temat od wczoraj i nic -
westchnęłam, bawiąc się leżącą obok serwetką.
- W jak dobrych stosunkach jesteś z
szefem?
- To nic nie da. Wszyscy uznają to
jako świetny dodatek do strony i całego programu. Po prostu jeszcze jeden punkt
planu do realizacji.
- Nie wierzę, że wszyscy uwielbiają
Monisię - przewrócił znacząco oczami.
- Najbardziej wasz Batman -
zmarszczyłam nos, upijając łyk zimnej kawy. - Czy on przypadkiem nie ma
dziewczyny czy tam narzeczonej?
- On jest jak marynarz - zawiesił
głos Łukasz, szukając u mnie zrozumienia. Uniosłam pytająco brew. - W każdym
porcie ma dziewczynę.
- Nie rozumiem ich - pokręciłam
głową, odsuwając od siebie kubek z niedopitym napojem. Spojrzałam na
rozgrywającego z zastanowieniem. - Co takiego w sobie ma, że wszystkie do niego
lgną?
- Ty chyba jesteś od tego daleka,
hmm? Nie gustujesz w brunetach?
- Zależy od bruneta - zaśmiałam się,
pokazując mu język. - Nie jestem tak zdesperowana, żeby stać się kolejną
zabawką w rękach tego Nietoperka. Inny znany mi brunet jest zajęty, a póki co
nikogo ciekawego tu nie widzę.
- Ktoś ci się tu podoba? - Łukasz
wychwycił najciekawszą dla niego informację, lustrując mnie uważnie. Musiałam
odwrócić wzrok, bo natarczywość jego spojrzenia była nie do zniesienia.
- Trudno powiedzieć - odparłam po
chwili, ponownie próbując ponownie na niego popatrzeć. Jego oczy były pełne
emocji, które trudno było mi nazwać. - Ten ktoś chyba ostatnio mnie unikał, bo
dawno na siebie nie wpadliśmy, choć wcześniej działo się to codziennie.
- Nie byłbym pewien, co do tego, czy
on jest zajęty. Przynajmniej nie na długo - odparł, poważniejąc.
- Wszystko w porządku? - odruchowo
niemal wyciągnęłam rękę w stronę jego dłoni leżącej na stoliku, jednak w porę
się powstrzymałam. - To dlatego nigdzie nie mogłam cię znaleźć?
- Powiedzmy. To dość skomplikowane.
- Nie chcesz o tym mówić - bardziej
stwierdziłam niż zapytałam.
- Nie teraz, naprawdę - posłał mi
spojrzenie zranionego psiaka. Nie miałam sumienia go dalej wypytywać, chociaż
zamierzałam wrócić do tego tematu. Wolałam usłyszeć to od niego.
- Nie wiedziałam, co się z tobą
dzieje, tak nagle zniknąłeś, poza treningami nigdzie cię nie było, ja... -
nakręciłam się i wpadłam w słowotok. Kiedy urwałam, poczułam gorąco uderzające
do twarzy i już wiedziałam, że wyglądam jak dorodny burak.
- Paula, oddychaj. Nic mi nie jest,
jak widać.
- Bo ty w ogóle nic nie rozumiesz -
mruknęłam. Wcale nie zamierzałam mu niczego tłumaczyć. Wstałam gwałtownie i
zebrałam swoje rzeczy, wprawiając go w osłupienie. - Do zobaczenia na treningu.
*
* *
- A nie można trzasnąć jednego
grupowego zdjęcia i po kłopocie? - marudził Możdżonek.
- Nie po to pakujemy na siłce, żeby
się tego wstydzić - zaoponował Bartman.
- Chłopaki, keep calm, będzie fajnie - zaśmiał się Ignaczak, a kilku siatkarzy poparło go. Westchnęłam, słysząc kolejne głosy protestu.
- Chłopaki, keep calm, będzie fajnie - zaśmiał się Ignaczak, a kilku siatkarzy poparło go. Westchnęłam, słysząc kolejne głosy protestu.
- Co może być fajnego w pindrzeniu
się do aparatu? Dopłacą mi za bycie modelką? - Tym razem odezwał się Wiśnia.
- Przynajmniej będziesz miał swoje
pięć minut - rzucił ktoś i nagle wszyscy ucichli, by po chwili krzyknąć jeszcze
głośniej. Nie zlokalizowałam autora tego przytyku, ale skutecznie sprawił, że
Łukasz usiadł z boku i więcej się nie odezwał.
- Och, siadać na dupach i słuchać, co mamy do powiedzenia! - nie wytrzymałam i wrzasnęłam na nich. Zaskoczeni zajęli miejsca, wpatrując się we mnie z uniesionymi brwiami. Przez chwilę miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale kiedy spojrzałam na Żygadłę, dobry humor mnie opuścił. Siedział rozciągnięty na krześle, z założonymi na piersi rękami i wpatrywał się gdzieś w bok, zupełnie mnie ignorując. Westchnęłam tylko i podeszłam do Moniki, która od początku zebrania okupowała blat biurka, opierając się wygodnie na rękach wyciągniętych za siebie.
- Monika, mogłabyś wytłumaczyć panom sprawę? Zajmę się losowaniem.
- Och, siadać na dupach i słuchać, co mamy do powiedzenia! - nie wytrzymałam i wrzasnęłam na nich. Zaskoczeni zajęli miejsca, wpatrując się we mnie z uniesionymi brwiami. Przez chwilę miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale kiedy spojrzałam na Żygadłę, dobry humor mnie opuścił. Siedział rozciągnięty na krześle, z założonymi na piersi rękami i wpatrywał się gdzieś w bok, zupełnie mnie ignorując. Westchnęłam tylko i podeszłam do Moniki, która od początku zebrania okupowała blat biurka, opierając się wygodnie na rękach wyciągniętych za siebie.
- Monika, mogłabyś wytłumaczyć panom sprawę? Zajmę się losowaniem.
- Jasne, już wyjaśniam. - Przyjęła
jeszcze bardziej seksowną pozycję. - Zaczniemy od losowania, gdyż podzielimy
was na dwie grupy. Połowę sfotografujemy przy swojej pasji, hobby, a drugą
połowę na boisku zgodnie z waszymi pozycjami. Uwaga, bonusik. Szczęśliwcy z
drugiej grupy zapozują w półnegliżu.
- A co jeśli moją pasją jest
bliskość fizyczna z kobietami? - wypalił nagle Bartman w momencie, gdy
podeszłam do niego z woreczkiem wypełnionym karteczkami.
- To znajdziemy ci jakąś modelkę -
odparła kokieteryjnie Monia.
- Mam już jedną na oku. - Mrugnął do
mnie, a mi aż żołądek wywrócił się na drugą stronę. Uśmiechnęłam się w duchu,
wyobrażając go sobie w wymiocinach. Przez ułamek sekundy miałam wrażenie, że
Łukasz podniósł na nas wzrok, ale kiedy zerknęłam na niego, dalej trwał w
pozycji niczym niewzruszonego samca.
- Jaka szkoda, że niestety to ja
będę robiła te zdjęcia, Dżolero - odparłam, odchodząc od niego jak najszybciej.
- To trochę nie fair, że tylko część
z nas będzie w negliżu - stwierdził Igła, kiedy na swojej karteczce zauważył
słowo "pasja". - Dlaczego pierwsza grupa też nie może się pokazać?
- Igła! - usłyszałam zduszony jęk
Zagumnego, który najwyraźniej nie był z tego pomysłu zbyt zadowolony zwłaszcza,
że sam również wylosował pierwszą grupę.
- Cóż, żebyście nie czuli się
poszkodowani to nasi pasjonaci mogą zrzucić ciuszki.
- Czuję się jakbym wylądował na
rozkładówce Playboy'a - mruknął Nowakowski, a cała sala parsknęła śmiechem.
- Zaklepuję wrzesień! - zawołał
Winiar, machając ręką tak, że prawie wydłubał mi oko, kiedy przechodziłam obok
z woreczkiem. - To będzie taki prezent urodzinowy dla samego siebie.
- Już go widzę owiniętego kiściami
winogron - zarechotał Bartek.
- Skoro mam być pasjonatą, żądam
zdjęcia z moją Lucienne - założył ręce na piersi Michał, a ja posłałam mu
pytające spojrzenie. - Z moją gitarą oczywiście! Ciebie, Kurek, możemy za to
obsmarować Monte.
- Z podpisem: możesz lizać ile
chcesz - do żartów przyłączył się Kubiak.
- Gdzie twoje żołędzie, Dziku? -
odparował szatyn, odwracając się do niego.
- Dobra, chłopaki, stop - przerwałam
im tę jałową dyskusję. Stanęłam obok Moniki i sięgnęłam po notes. - Po kolei
jak siedzicie podajcie mi, jaką kategorię wylosowaliście. Zastanówcie się, czym
się interesujecie najbardziej i jeśli jesteście w pierwszej grupie, podajcie mi
motyw, na którym oprzemy sesję.
- Dobra, Bartman - zanotowałam
pierwsze nazwisko i spojrzałam wyczekująco na atakującego. - Co wylosowałeś?
- Ja widzę to tak. Fura, skórzane
siedzenia, a na tyłach ja i seksowna brunetka - wyszczerzył się głupkowato.
- Wpisz pelerynkę, obcisłe gatki i
maskę, zrobimy z niego Batmana jak się patrzy - zaśmiał się Kubiak. -
Pamiętasz, jak w dzieciństwie podobały ci się komiksy?
- Zamilcz - wycedził atakujący przez
zęby.
- Brawo, Misiek! - krzyknęłam, zachwycona wizją zagrania na nosie spalskiej Casanovie. - Skoro jesteśmy przy tobie, co wylosowałeś?
- Pasja - odparł z dumą. - Lubię tenisa, może korty ziemne, ja, rakieta i reflektor punktowy?
- Mam cię - dźgnęłam w powietrzu długopisem w jego stronę i zanotowałam pomysł przy jego nazwisku. - Dalej... Igła?
- Brawo, Misiek! - krzyknęłam, zachwycona wizją zagrania na nosie spalskiej Casanovie. - Skoro jesteśmy przy tobie, co wylosowałeś?
- Pasja - odparł z dumą. - Lubię tenisa, może korty ziemne, ja, rakieta i reflektor punktowy?
- Mam cię - dźgnęłam w powietrzu długopisem w jego stronę i zanotowałam pomysł przy jego nazwisku. - Dalej... Igła?
- Ja myślę, że Kubiemu to ta rakieta
żołędzi nie zasłoni - odpalił libero, za co otrzymał kuksańca od kolegi. - No
już, już. Dobry sprzęt to podstawa, no nie, Michu?
- Chyba nie masz wątpliwości, że ja
oczywiście wystąpię z moim ukochanym dzieckiem, kamerą - odpowiedział, gdy
uciekł przed przyjmującym kilka krzesełek dalej.
- Nie wiem, co na to twoje rodzone
dzieci, ale zapisuję - uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Łukasz? - spojrzałam niepewnie na rozgrywającego, który dotychczas nie odezwał się ani słowem. Spojrzał na mnie krótko.
- Niestety, należę do drugiej grupy.
- W porządku, mam kilka pomysłów, jak ukazać twoją pozycję...
- Nie sądziłem, że doszliście tak daleko - zaśmiał się Bartman, a Monika otworzyła usta zszokowana.
-... na boisku. Proszę bez krzywych myśli, Bartman.
- Łukasz? - spojrzałam niepewnie na rozgrywającego, który dotychczas nie odezwał się ani słowem. Spojrzał na mnie krótko.
- Niestety, należę do drugiej grupy.
- W porządku, mam kilka pomysłów, jak ukazać twoją pozycję...
- Nie sądziłem, że doszliście tak daleko - zaśmiał się Bartman, a Monika otworzyła usta zszokowana.
-... na boisku. Proszę bez krzywych myśli, Bartman.
- Nie ma co filozofować. Zdjęcie
podczas wystawy piłki i tyle - powiedział lakonicznie Żygadło, ignorując
insynuację kolegi.
- Też tak sądzę - odparłam,
zagłębiając się w notatkach. Niedbale odczytałam następne nazwisko. - Winiar?
Jak zdążyłeś nas poinformować, żądasz swojej Lucienne?
- Jej i tylko jej! Ona wbrew pozorom
wszystko przysłoni. - Odwrócił się do Kubika z uśmiechem.
- Sądzę, że to bardzo dobry pomysł -
mrugnęłam do niego. - Zati?
- Nie rozumiem co ma wspólnego
zdjęcie siatkarskich pozycji i rozbieranie się. Przecież gramy w koszulkach.
- Pablo - spojrzałam na przyjaciela
prosząco. - Pogadamy o tym potem.
- Szybka jest, już się bierze za
kolejnego - ponownie usłyszałam śmiech Bartmana.
- Jeszcze słowo, nietoperku, a
obiecuję, że postaram się, by twoje majtasy na rajtuzach były tak obcisłe, że
odśpiewasz hymn Australii na sparingu sopranem - warknęłam, a atakujący
otworzył usta. Chyba pierwszy raz sprawiłam że zaniemówił! I byłam z siebie
strasznie dumna.
- Jestem w drugiej grupie - wtrącił
libero, krztusząc się ze śmiechu.
- Świetnie. Paweł? - spojrzałam na
drugiego rozgrywającego przyjaźnie wykrzywiając wargi. Nie ukrywam, że jego
reakcji na całe przedsięwzięcie bałam się najbardziej.
- Skoro Marcin będzie się
negliżował, to myślę, że pożyczy mi Polskiego Łowcę - uśmiechnął się na swój
sposób. - W końcu dalej muszę pozować na intelektualistę.
- Guma, ty nasz kaganku oświaty -
zażartował Krzysiek.
- Pasuje ci rola profesora -
zanotowałam, ocierając łzy rozbawienia.
- Proszę państwa, dziś polujemy na
dzika - wtrącił śmiesznie niskim głosem Bartek.
- Hmm, teraz mamy Jakuba -
spojrzałam na Jarosza z oczekiwaniem.
- Druga grupa - uśmiechnął się do
mnie rudy atakujący.
- Ja tak samo! - zawołał Konarski,
siedzący obok.
- Świetnie - zapisałam oba nazwiska.
- Piotrek? - przeniosłam wzrok na Nowakowskiego, a na sali konferencyjnej
zapadła cisza.
- Mam takie marzenie... - zaczął
cicho, a wszyscy pochylili się w jego stronę. - Zawsze podobały mi się filmy z
Jamesem Deanem.
- Jeśli dobrze widziałam, jedna z
kucharek jeździ starym mercedesem, na pewno zgodzi się go pożyczyć.
- Ale Dean w tej scenie się nie
rozbierał! - zaprotestował Ignaczak.
- Krzysiek, bo pomyślę, że tak
upierasz się za tą nagością, bo jesteś ciepły - spojrzałam na niego z
przekrzywioną głową.
- Ja zawsze jestem gorący! -
zawołał, wypinając klatę z dumą.
- Jej chodziło o to, że jesteś
gejem, stary - poklepał go po ramieniu Winiar.
- Samiec alfa w kadrze gejem?
Przeproście i całujcie po rękach, to może wybaczę to oszczerstwo!
- Dostaniesz kakao gratis - zaproponowałam,
nie przejmując się zbytnio jego humorkami. - Bartek?
- Mówiłem, że monte! - przypomniał
się Winiarski.
- Jesteś dość wysoki, sądzę, że
ośmiopak tego jogurciku to będzie za mało - uniosłam brwi. - Interesujesz się
czymś poza reklamowanym przez siebie produktem?
- Koszykówką, o!
- To już jest coś - dopisałam
dyscyplinę sportu obok jego nazwiska. - Teraz mamy trzeciego Michała.
- Pozycje - odparł Ruciak, a w jego głosie wyczułam jakby ulgę, że nie będzie prezentował swojego hobby.
- Okay. Marcin, jak dobrze zrozumiałam ze słów Pawła, również jest w tej grupie? - kapitan reprezentacji skinął głową, a siedzący niedaleko Wiśniewski odezwał się po raz pierwszy od dłuższej chwili.
- Pozycje - odparł Ruciak, a w jego głosie wyczułam jakby ulgę, że nie będzie prezentował swojego hobby.
- Okay. Marcin, jak dobrze zrozumiałam ze słów Pawła, również jest w tej grupie? - kapitan reprezentacji skinął głową, a siedzący niedaleko Wiśniewski odezwał się po raz pierwszy od dłuższej chwili.
- Ja też.
- Świetnie. Został nam Grzegorz -
powiedziałam po przeanalizowaniu listy. Zrobiło się cicho i nagle Igła ryknął
śmiechem.
- Gszegosz kocha roślinki, nawet te
w kompoście.
- Interesujesz się ogrodnictwem? -
zwróciłam się do środkowego, który siedział speszony.
- Chyba rolnictwem - rzucił ktoś z
tyłu i po sali poniosła się kolejna salwa śmiechu.
- A mnie się to podoba i bardzo mi
imponuje zwłaszcza, że sama potrafię zabić nawet kaktusa - ucieszyłam się, że
siatkarze przenieśli swoją uwagę na mnie i przestali kpić z hobby Kosoka.
- Mnie byś mogła pielęgnować i na
pewno nic by mi nie uschło - próbował zabłysnąć Zbyszek.
- Tobie po prostu nie miałoby co
uschnąć - odparłam, patrząc na niego zimno. 2:0, panie Bartman!
- Więc, jaki macie plan? - zapytał
jak zwykle praktyczny Zagumny.
- Wiecie już co trzeba. Zaczniemy
jutro po obiedzie, dostaniecie wszystko rozpisane na kartce. - Monika obrzuciła
salę spojrzeniem.
- Ale nie tak od razu, żeby żołądek
zdążył strawić żarełko, a ja miał mniejszy brzuch! - o swoją prezencję oprócz
Bartmana mógł się tak bardzo martwić tylko Krzysztof Ignaczak.
- Super, w takim razie do zobaczenia
potem - uśmiechnęłam się do wszystkich, po czym zebrałam notatki i wyszłam.
- Paula, poczekaj! - usłyszałam głos
Zatorskiego.
- Zamierzasz dalej marudzić? Wiem,
że się przyjaźnimy, ale nic u mnie nie ugrasz. W głównej mierze to Monika
decyduje.
- To nie tak - przeczesał włosy
palcami, najwyraźniej był trochę zakłopotany.
- A jak? - spojrzałam na niego
pytająco, ale nie odpowiedział przez dłuższą chwilę. Szliśmy ramię w ramię
korytarzem w ciszy.
- Więc... Ty i Ziomek..?
- Proszę? - zatrzymałam się i
zmarszczyłam brwi.
- Układa się wam?
- Nie jesteśmy razem - zauważyłam
ciesząc się, że jakimś cudem na mojej twarzy nie pojawił się rumieniec.
- Ale dużo nie brakuje. - Błysnął
zębami w uśmiechu. - Mi nie chcesz powiedzieć? No Paula..
- Wydaje mi się, że jednak bardzo
dużo - mruknęłam. Paweł spojrzał na mnie z lekko rozchylonymi wargami.
- Coś nie tak? Powiedział ci coś
przykrego? - zmartwił się.
- Właśnie nic mi nie powiedział -
odparłam po chwili. - Unika mnie od kilku dni, nawet nie wiem, co takiego
zrobiłam.
- Wiesz, może nie chce zaczynać
czegoś nowego, zanim nie skończy starej sprawy - rzucił niejasno.
- Albo to nie ze mną chce to
zaczynać. Boże, co ja pieprzę? Nas nic nie łączy. Nie rozmawiajmy o tym -
powiedziałam, zatrzymując się przed swoimi drzwiami. Dłuższą chwilę szukałam w
kieszeniach klucza. Kiedy chciałam wejść do środka, libero położył mi dłoń na
ramieniu.
- Kochana, nie denerwuj się tak.
Spodobał ci się, to nic złego - pocieszał mnie. - Daj mu trochę czasu. Z
pewnością odwykł od starania się o kobietę.
- Ja po prostu... - zawahałam się.
Nagle obok nas pojawił się Łukasz.
- Co to za konszachty? - Przyjrzał
się mi i Pawłowi.
- Ma się te względy, zazdrościsz? - rzucił zaczepnie mój przyjaciel. - Pogadamy jeszcze później, pa. - Nim się obejrzałam, zostałam zostawiona na pastwę rozgrywającego.
- Ma się te względy, zazdrościsz? - rzucił zaczepnie mój przyjaciel. - Pogadamy jeszcze później, pa. - Nim się obejrzałam, zostałam zostawiona na pastwę rozgrywającego.
- Ale, Pablo! - zawołałam za nim,
ale Zatorski był już na końcu korytarza i tylko machnął ręką. - Świetnie.
- Przeszkodziłem? - usłyszałam niski
tembr za sobą.
- Proszę? - odwróciłam się do
bruneta. - Niby w czym?
- Nie wiem właśnie.
- Prowadzimy bardzo ciekawą rozmowę
- zauważyłam, lekko rozbawiona tym faktem. - Ale muszę się przygotować na
jutro, czeka mnie sporo pracy.
Po
raz drugi w krótkim czasie męska dłoń powstrzymała mnie przed wejściem do
własnego pokoju. Nieźle, Paula.
- Nie chcę, żebyś się mną aż tak
zamartwiała - odparł łagodnie, a widząc moje zdumione spojrzenie, wyjaśnił: -
Słyszałem coś nie coś.
- To znaczy? - zmarszczyłam brwi.
Był zdecydowanie zbyt blisko mnie. - Co masz na myśli?
- Urocza z ciebie dziewczyna. -
Pogładził mój policzek, uśmiechając się leniwie.
- Łukasz? Co ty..? - zamrugałam
kilkakrotnie. Przez chwilę wydawało mi się, że czułam jego oddech na skórze.
Szybko odsunęłam się od niego. - Przede wszystkim zdecyduj się, czego ode mnie
chcesz. Wszystko jest okay, potem nagle przestajesz się odzywać..
- Nie pytaj Zatora, nie idź do Gumy.
Ja ci powiem wszystko, o cokolwiek zapytasz. Przepraszam, byłem gburem. Nie
chcę nikomu przysparzać zmartwień, gdy mogę poradzić sobie z czymś sam -
tłumaczył się gęsto.
- Oczywiście, że wolę to usłyszeć od
ciebie - zaczęłam powoli, opierając się o drzwi. - Ale nie powinieneś się czuć
do niczego zobowiązany.
- Przykro mi, już za późno. Czuję
się bardzo zobowiązany. - Posłał mi spojrzenie spod rzęs, a ja czułam się coraz
bardziej dziwnie. Czy on mnie podrywał? Taki zawoalowany sposób powiedzenia, że
mu zależy?
- Gubię się w twoich zeznaniach.
Najpierw mnie unikasz, potem udajesz, że nie ma tematu, a teraz nagle chcesz
rozmawiać? - wyrzuciłam z siebie, po czym westchnęłam. Mimo wszystko nie
zasługiwał, żeby wylewać na niego wszystkie żale, których nie tylko on był
powodem, ale przede wszystkim Monika czy Bartman. - W porządku, pogadamy o tym,
ale nie teraz. Zrobiło się późno, jestem zmęczona, a czeka mnie sporo pracy.
Chwilę
później utonęłam w jego objęciach. Przytulił mnie mocno, a ja wstrzymałam
oddech.
- Taki już jestem, nie gniewaj się - mruknął na moją głową. - Dziękuję, że jesteś.
Jeszcze przez moment mogłam posłuchać jego przyspieszonego bicia serca. Zupełnie nie przeszkadzała mi cisza, gdy był tak blisko. Czułam się, jakby wraz z zetknięciem się naszych ciał, on przesłał mi wszystkie swoje emocje. Następne, co poczułam to czuły pocałunek w czubek głowy i lekki chłód, gdy rozgrywający odsunął się ode mnie.
- Taki już jestem, nie gniewaj się - mruknął na moją głową. - Dziękuję, że jesteś.
Jeszcze przez moment mogłam posłuchać jego przyspieszonego bicia serca. Zupełnie nie przeszkadzała mi cisza, gdy był tak blisko. Czułam się, jakby wraz z zetknięciem się naszych ciał, on przesłał mi wszystkie swoje emocje. Następne, co poczułam to czuły pocałunek w czubek głowy i lekki chłód, gdy rozgrywający odsunął się ode mnie.
- Do jutra - odchrząknęłam, kiedy
poczułam w gardle nieprzyjemną chrypkę. - Dobranoc.
Przepraszam. Nie publikowałam tutaj nic od prawie 3 miesięcy. Ten czas był dla mnie dość wymagający - załatwiałam papierkową robotę z uczelnią i mieszkaniem, które dodatkowo musiałam uzupełnić o kilka przedmiotów codziennego użytku. Rozdział był już prawie gotowy końcem sierpnia - za pomoc dziękuję jak zwykle nieocenionej Marcie :* - jednak jakoś nie potrafiłam się zebrać, żeby ostatecznie go poprawić i opublikować, a pewnie i teraz znajdzie się w nim cała masa błędów.
Jak Wasze wrażenia po dotychczasowych meczach MŚ? Wierzę, że chłopaki sobie poradzą, choć niepokoi mnie gładka przegrana Rosjan z Brazylią. Do tego te zachowania siatkarzy...
Chcę skończyć ten part, to mogę obiecać. Nie wiem za to, co będzie potem. Póki co mam do napisania jeszcze dwa rozdziały. Mam na nie pomysł, ale zobaczymy jak będzie z realizacją. Dlatego nie chcę obiecywać żadnych terminów. Będzie co ma być, ale powoli oswajam się z myślą, że zrobię sobie naprawdę długą przerwę od pisania, chyba nieco się już wypaliłam.
Pozdrawiam i do następnego,
Wasza Anna
Marta dziękuje Ani, że mogła pomóc ;) Cieszę się bardzo :)
OdpowiedzUsuńŁukasz chyba postanowił się otworzyć. Czyżby było coś, o czym woli uprzedzić Paulę sam? Ja wiem, "życzliwych" nie brakuje. Węszę jakiś sekrecik.
Dobra, nie będę chwalić swoich tekstów, ale ubawiłam się przednio na docinkach siatkarzy :D
Czekam na te sesje ^^ Pisz szybko :D Negliż zawsze spoko hahaha
Pozdrawiam
Czytając rozmowę panów nie mogłam powstrzymać śmiechu! Niby tylko zdjęcia, niby niepozorne losowanie, a śmiechu przy tym co nie miara! :D Nowakowski mistrz - mało się odzywa, ale jak już coś powie to powie coś genialnego! Udani oni wszyscy są :D
OdpowiedzUsuńA Monika strasznie mnie irytuje, no nie lubię jej :D
Pozdrawiam i przepraszam, że dopiero teraz :*
Widzę, że panowie są bardzo weseli i dowcipni:) aczkolwiek nie wierzę, że są w stanie tak dług wytrzymać ze sobą we względnie dobrych stosunkach:)
OdpowiedzUsuńMonika to straszna idiotka! Zwolnić laskę i to szybko!