Zauroczyłeś mnie po raz drugi



         Obudził mnie huk. Miałam wrażenie, jakby stado słoni przebiegło korytarzem. Choć przewróciłam się na drugi bok, i tak usłyszałam walenie do drzwi i krzyki. Dopiero po chwili, kiedy nieco się rozbudziłam, zaczęłam rozróżniać poszczególne głosy. Jak na potwierdzenie moich myśli, do pokoju wparował Zatorski z Kurkiem, a w progu stał i zerkał na mnie nieśmiało Nowakowski. Jęknęłam, gdy libero siłą zerwał ze mnie kołdrę. Pozbawiona źródła ciepła, skuliłam się na łóżku, przyjmując pozycję embrionalną.
- Wiesz, że jestem w stanie oblać cię wodą lub po prostu wrzucić pod prysznic, jeśli sama nie wstaniesz? - zapytał z rozbawieniem ten zdrajca, a ja mruknęłam pod nosem niezadowolona. Po chwili poczułam jego dłonie pod kolanami i ramionami, gdy wziął mnie na ręce jednym szarpnięciem. Wrzasnęłam głośno.
- Jesteś chyba nieco lżejsza niż ostatnio, ale nadal sam samo głośna - stwierdził, robiąc kilka kroków od łóżka.
- Postaw mnie, przecież nie śpię - zażądałam, zaplatając ręce na piersi.
- Nie chcę pośpieszać, ale zaraz zjedzą nam wszystkie kiełbaski - marudził Bartek, drepcząc w miejscu. Nadal stojący w drzwiach Piotrek pokręcił tylko głową, a Paweł zaśmiał się.
- Dajcie mi dziesięć minut - westchnęłam, po czym zabrałam jakieś ubrania i weszłam do łazienki. Zza drzwi usłyszałam jeszcze głosy chłopaków, którzy targowali się, ile faktycznie zajmie mi przygotowanie się do wyjścia.
         Najchętniej weszłabym pod prysznic, ale byłam świadoma, że mój przyjaciel z dzieciństwa jest w stanie wyciągnąć mnie z spod niego siłą i zaciągnąć na stołówkę nawet, gdybym miała się tam znaleźć w samym ręczniku. Ochlapałam więc tylko twarz zimną wodą, ubrałam się i pomalowałam rzęsy tuszem. Nie minął wyznaczony czas, a ponownie pojawiłam się w pokoju. Panowie spojrzeli na mnie zdumieni, jednak chwilę później zadowoleni wybiegli na korytarz, poganiając mnie. Spokojnie zgarnęłam klucz z szafki i również skierowałam się do wyjścia. Nie byłabym sobą, gdybym na kogoś nie wpadła. Zachwiałam się nieco i przytrzymałam silnej ręki, którą podała mi moja ofiara.
         Kiedy tylko odzyskałam równowagę, spojrzałam w górę, spodziewając się ujrzeć któregoś z tych kolosów. Nie myliłam się - przede mną stał Żygadło. Zarumieniłam się lekko, widząc jego delikatny uśmiech.
- To już chyba będzie tradycja, hm? - uniósł jedną brew, patrząc na mnie badawczo.
- Mam nadzieję, że nie - schowałam dłonie w kieszeniach spodni. - Jeszcze przypadkiem coś ci uszkodzę.
- Ach, nie żartuj. Krzywdę może mi zrobić co najwyżej Magneto, jeśli naskoczy mi na nogę. Albo któryś z tych młodych oszołomów - skrzywił się.
- Ciebie również obudzili?
- Nie, wstałem długo przed nimi. Lubię przespacerować się dookoła ośrodka przed treningiem. Korzystam wtedy z chwili spokoju. Trzeba znaleźć jakiś sposób na relaks zwłaszcza, jeśli jesteśmy tu zamknięci przez kilka tygodni. Z czasem zaczyna się robić koszmarnie.
- Jeśli oni codziennie będą do mnie wpadać to ten wyjazd zmieni się w obóz przetrwania.
- Tak będzie i bez tych pobudek - mówił to tak poważnie, że popatrzyłam na niego ze strachem. W jego oczach dostrzegłam jednak błysk rozbawienia.
- Żartujesz sobie ze mnie - szturchnęłam go w ramię, na co on skrzywił się teatralnie.
- Cześć Łukasz - usłyszałam nagle czyjś cichy i niski głos. Odwróciłam się i ujrzałam Pawła Zagumnego, który właśnie klepał Łukasza po plecach.
- Guma, hej. To jest... - zaczął Żygadło, ale drugi rozgrywający przerwał mu machnięciem ręki.
- Tak, wiem, będzie z nami pracować. Monika albo Paulina. Sądząc po zamieszaniu jakie panuje w stołówce, ty jesteś Paulina.
- Zamieszaniu? - spojrzałam na niego zaskoczona. Mężczyzna zamknął oczy i pokręcił głową.
- Tak to jest, kiedy dwie młode kobiety przyjeżdżają na zgrupowanie męskiej kadry, wszędzie chaos, płacz i cierpienie odrzuconych.
- Głód na świecie i efekt cieplarniany to też nasza wina - palnęłam i niemal natychmiast oblałam się rumieńcem. Łukasz zatkał dłonią usta, jakby powstrzymując się przed parsknięciem. Zagumny natomiast przyjrzał mi się badawczo, po czym nieznacznie wykrzywił wargi i odszedł. Głośno wypuściłam nagromadzone w płucach powietrze i starałam się uspokoić oddech, który wstrzymałam po swoim bohaterskim komentarzu. Brunet stojący obok odprowadził kolegę wzrokiem, po czym przeniósł spojrzenie na mnie.
- Gratuluję, polubił cię - stwierdził z uniesionymi brwiami.
- Świetnie - odparłam, nadal nieco skołowana. Chwilę później razem weszliśmy do jadalni.
         Tak jak mówił rozgrywający, w pomieszczeniu był bardzo głośno. Najwięcej zamieszania stwarzało towarzystwo przy największym stole, na środku sali. Już z daleka poznałam blond włosy Moniki i jej śmiech. Obok niej siedział Bartman, który zdaje się poświęcał jej całą swoją uwagę. Razem z nimi siedział również Ignaczak, nieodmiennie z kamerą, a także Kurek i Winiarski, który akurat podkradał winogrona z talerza tego pierwszego . Wszyscy niemalże jednocześnie spojrzeli na nas, kiedy szliśmy w stronę bufetu. Bartek pomachał mi zadowolony, a Milewska rzuciła rozgrywającemu długie spojrzenie. Ten jednak zdawał się nic nie zauważyć. Zagadywał mnie o plan działania. Opowiedziałam mu o ankietach i kwestionariuszach, które uzupełnią, bym mogła wprowadzić dane na stronę internetową. Brunet skrzywił się nieco. Nalał sobie kawy do szklanki, a na talerz naładował cztery kiełbaski i górę sałatki z pomidorów i ogórka. Obok tego położył kilka kromek chleba, a z tubki wycisnął sporą ilość keczupu. Patrzyłam na to, przygryzając wargę. Pokręciłam głową i sama oprócz kawy zrobiłam sobie dwie kanapki z wędliną, serem i gotowanym jajkiem. Usiedliśmy przy jedynym wolnym stoliku, nadal rozmawiając o pytaniach, na jakie będą musieli odpowiedzieć.
- Naprawdę kogoś interesuje, co robię w czasie wolnym albo jakiej muzyki słucham? - zapytał zdziwiony, sięgając po cukier.
- Możesz być zdziwiony, ale tak - odpowiedziałam, biorąc od niego miseczkę, kiedy już wsypał dwie łyżeczki do kubka.
- Sądziłem, że fanom wystarczy zdjęcie czy krótka rozmowa.
- Oczywiście, że tak. Ale sam powiedz, czy to nie jest niesamowite, kiedy wpadasz na swojego ulubieńca w sklepie czy na ulicy, przy tak prostych czynnościach jak zakupy lub spacer? Ważne, żeby traktowali was jak normalnych ludzi, a nie tylko gwiazdy sportu.
- Cieszę się, że tak uważasz - uśmiechnął się. Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż nagle na krzesłach obok rozsiadła się Monika razem z Bartmanem. Wywróciłam oczami widząc zażyłość między nimi.
- Cześć, Łukasz - przywitała się, zakładając nogę na nogę. Rozgrywający tylko kiwnął głową, gdyż właśnie pochłaniał kiełbaskę. Niezrażona tym kobieta zaczęła mówić: - Cieszę się, że tak zaprzyjaźniasz się z Paulinką. Podejrzewam, że może czuć się tutaj trochę samotna, skoro jej przyjaciel z dzieciństwa będzie zajęty walczeniem o miejsce w składzie, które ty masz chyba pewne. Tylko, błagam, nie zacieśniajcie tej znajomości. Nie chcemy przecież żadnych skandalów.
- Potrafię oddzielić pracę od życia prywatnego, nie musisz się tak o mnie martwić, kochana - syknęłam, odstawiając szklankę z trzaskiem.
- Cieszę się, że jesteś świadoma swoich obowiązków, moja droga - odparła z promiennym uśmiechem blondynka. Następnie kolejny raz zwróciła się do Łukasza. - Co słychać u Madzi? Dawno z nią nie rozmawiałam, jakoś urwał się nam kontakt. Strasznie mi jej brakuje.
- Nie wiem, może sama jej zapytaj - Żygadło zdawał się być poirytowany obecnością Milewskiej.
- To świetny pomysł! - zawołała z entuzjazmem. - Wpadnę do was po turnieju!
- Raczej do niej - zauważył sucho, wstając z miejsca. - Nie jesteśmy już razem.
- Jaka szkoda... - westchnęła głęboko. - Ale to nawet dobrze, w końcu przejrzałeś na oczy.
- Monika - warknęłam, patrząc na nią znacząco. Ona tylko kpiąco uniosła brew. Ostatnie, czego nam było trzeba to złe samopoczucie rozgrywającego, co pewnie rzutowałoby na cały zespół. Milewska jednaj najwyraźniej nie zdawała sobie z tego sprawy. Albo po prostu się tym nie przejmowała.
- Lepiej przygotuj dokumenty, musimy omówić z chłopakami kilka spraw po treningu - rzuciła, wstając z miejsca i po chwili już jej nie było. Bartman, pozbawiony towarzystwa swojej nowej przyjaciółki zwrócił swoją uwagę na mnie i od dłuższej chwili mi się przyglądał. Spojrzałam na niego pytająco, na co on uśmiechnął się tylko kątem ust, puścił mi oczko i również odszedł. Miałam jednak niejasne wrażenie, że to jeszcze nie koniec.
- Się porobiło, co? - nagle obok mnie pojawił się Paweł. Niemal podskoczyłam z zaskoczenia, co on skwitował krótkim parsknięciem. Po mojej drugiej stronie usiadł Piotrek, który na powitanie kiwnął głową.
- Co to za zamieszanie? - zapytałam, dopijając kawę. - O co chodzi z tym związkiem, zerwaniem? Dlaczego Monika tak się z tego cieszy?
- Wiesz, ja nie znam Łukasza za dobrze - powiedział po chwili Zatorski ze zmarszczonymi brwiami. - Jakoś po prostu nie było okazji, żeby się zakumplować, choć oczywiście wszystko gra między nami. Ale po prostu nie jesteśmy w na tyle bliskich relacjach, żeby mi o tym opowiadał.
- Zapytaj któregoś ze starszych chłopaków, jeśli chcesz wiedzieć coś więcej - dodał Nowakowski, a ja spojrzałam na niego zaskoczona, że w ogóle się odezwał. Dotąd usłyszałam od niego chyba tylko kilka słów, kiedy się przedstawiał w recepcji poprzedniego dnia. - Ale nie wiem, czy jest to dobry pomysł. Ziomek może uznać to za... wścibskie. W końcu jesteś dziennikarką.
- Nikt nie chce spięć z prasą, zwłaszcza na początku sezonu - wyjaśnił mi libero, kiedy zmarszczyłam czoło, zastanawiając się nad tym, o co mogło chodzić środkowemu. - To co wiem na pewno to to, że Łukasz nie lubi wtrącania się w jego prywatne sprawy. Ale ciebie polubił, może dowiesz się czegoś więcej.

*  *  *

         Byłem zły. Nie na Monikę i jej komentarze, ale na własną słabość. Że dałem się sprowokować. Ta dziennikarka od siedmiu boleści doskonale wiedziała o moim rozstaniu z Magdą. Przecież sama była tego powodem! Coś, o czym wiedział tylko Paweł, teraz stało się w kadrze faktem powszechnym. Nienawidziłem tych litościwych spojrzeń. Chciałem wrócić do gry. Potrafię przecież oddzielić życie prywatne od zawodowego.
         Trening, choć na początku strasznie się dłużył, zleciał bardzo szybko, kiedy tylko poczułem właściwy rytm - rozgrzewka, założenia taktyczne i krótka gra. Teraz siedzieliśmy wszyscy na parkiecie i słuchaliśmy wykładu Milewskiej na temat ankiet. Przynajmniej w teorii. W praktyce każdy robił co innego, a na blondynkę uwagę zwracał chyba tylko Zbyszek. Winiar przysypiał, Kurek dokuczał Jaroszowi, Nowakowski patrzył gdzieś w sufit. Między nami krążyła Paulina, rozdając jakieś kartki. Czułem jej spojrzenie na sobie, kiedy stanęła obok i podała mi jedną. Zerknąłem na nią jednak dopiero, gdy ruszyła dalej. Czułem przy niej coś dziwnego, niewytłumaczalnego. Nie rozumiałem tego, co dodatkowo mnie denerwowało i sprawiało, że byłem sfrustrowany. Chciałem jednocześnie powiedzieć jej wszystko i nic. Czasem jednak do szału doprowadzało mnie jej podobieństwo do Magdy. Moja była dziewczyna nie była złym człowiekiem, po prostu ufała nieodpowiednim ludziom. A takim człowiekiem z pewnością była Milewska.
- Wiem, że macie napięty grafik, ale byłabym wdzięczna za uzupełnienie tych ankiet - z zamyślenia wyrwał mnie głos Pauliny. Odruchowo spojrzałem na nią. Stała lekko zgarbiona, obejmując ramionami białą teczkę. - Możecie oddawać je osobiście, albo też zebrać wszystkie i przekazać przez jedną osobę, żeby nie robić zbędnego zamieszania.
- To naprawdę ma jakiś cel? - zapytał Jarosz, spoglądając to na dziewczynę, to na trzymaną w ręku kartkę.
- Ja tam chętnie wpadnę do jej pokoju - rzucił Bartman, puszczając jej oko. Paulina zaczerwieniła się nieznacznie, a ja niekontrolowanie warknąłem pod nosem. Na szczęście, usłyszał to tylko siedzący obok mnie Zagumny. Posłał mi krótkie spojrzenie, ale nic nie powiedział.
- Tylko, kiedy pomylisz jej drzwi z moimi - mruknąłem, wstając gwałtownie. Wszyscy spojrzeli na mnie z zaskoczeniem. Tylko Andrea zamrugał kilka razy, jakby wyrywając się z zamyślenia.
- Na dzisiaj to wszystko. Jutrzejsze treningi jak w grafiku - powiedział i zaczął zbierać swoje rzeczy. Powoli wszyscy zaczęli się podnosić z miejsc i rozchodzić w swoje strony.

*  *  *

         O godzinie osiemnastej wpadło do mnie stado Zatorskiego, by jak zwykle zaciągnąć mnie na stołówkę. Na nic zdały się moje wymówki, że jestem zajęta pracą, a jadalnia jest otwarta do dwudziestej i spokojnie mogę zjeść coś później. Tak więc prawie że niesiona przez chłopaków dotarłam na miejsce i już po chwili pochłaniałam miskę płatków z mlekiem. Z przerażeniem obserwowałam jak każdy z nich nakłada na talerz ogromne ilości jajecznicy z boczkiem i szczypiorkiem, następnie sięgają po bułki i gyrosa, a na deser raczą się kubkiem gorącego kakao, które, jak twierdzi Winiar, dostali dzięki bliskiej relacji - jakkolwiek to rozumieć - z jedną z kucharek.
- Nie przesadzacie trochę? - zapytałam niepewnie po tym, jak Kurek wyraził chęć na skonsumowanie drożdżówki z serem.
- Wiem... Ale na noc nie można się obżerać. A trzeba mieć z czego budować te mięśnie, co nie? - spojrzał na mnie, jakby szukając wsparcia. Ja jednak nadal byłam w szoku.
- Obżerać... - szepnęłam z niedowierzaniem.
- Bartek - zwrócił się do przyjmującego Paweł. - Poliś chyba chodziło o to, że jemy strasznie dużo.
- No, jakbym ja jadł tyle co ty to też bym uważał nasze porcje za kosmiczne - zauważył Michał, po czym przesunął w moją stronę swój kubek, w którym zostało kilka łyków brązowego płynu. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem i dodałam do listy kolejny zaskakujący fakt: Michał Winiarski dzieli się ze mną słodyczami.
- Wiecie co, mam jeszcze coś do załatwienia. I sporo pracy - wstałam i zasunęłam krzesło.
- Pracy? O tej porze? - zdziwił się Jarosz, a ja wzruszyłam ramionami.
- Trochę mi zajmie odczytywanie waszych hieroglifów z ankiet - odparłam, po czym zabrałam swoje naczynia i kierując się w stronę wyjścia, oddałam je do kuchennego okienka.
- No i wystraszyliście dziewczynę - stwierdził Winiar, ponownie sięgając po swoje kakao.
- Też czasem się was boję - odparł Nowakowski.

*  *  *

         Następne dni wyglądały bardzo podobnie. Co rano chłopaki przychodzili do mnie i razem szliśmy na śniadanie. Na Łukasza nie wpadłam ani razu. Właściwie to miałam wrażenie, że mnie unika. Myśl ta była nieco głupia zwłaszcza, że przecież nic nas nie łączyło. Przez pewien czas miałam jednak wrażenie, że możemy się zaprzyjaźnić. Wiedziałam, że ta pamiętna rozmowa z Moniką miała znaczny wpływ na jego zachowanie. Stał się bardziej mrukliwy. Przez okno w pokoju widziałam jak znika w parku wczesnym rankiem lub późnym wieczorem. W stołówce siedział przy stoliku razem z Zagumnym, czasem przysiadał się do nich Ignaczak, który drażnił Pawła kamerą, a także Możdżonek. Młodsi zawodnicy nazywali tą grupę "radą starszych", albo po prostu "starszyzną", co w przypadku Marcina nie miało sensu, gdyż nie miał on nawet trzydziestu lat. Każdy z nich jednak pełnił w kadrze bardzo ważną rolę, a Guma jako najstarszy zawodnik, uznawany był za mentora i trzon kadry.
         Teraz właśnie stałam przed drzwiami jego pokoju niepewna i nieco wystraszona. W końcu odetchnęłam głęboko kilka razy i zapukałam. Nie wiedziałam, czy mam czekać, czy też wejść. Usłyszałam stłumione "proszę", jednak zanim zdecydowałam się nacisnąć klamkę, drzwi otworzyły się, a w progu stanął Paweł.
- Tak? - zapytał ze zmarszczonymi brwiami, a ja spięłam się jeszcze bardziej.
- Cześć... Dzień dobry... - jąkałam się, jednak widząc jego rozbawienie, chrząknęłam i wyprostowałam się.
- Witam.
- Ja w sprawie ankiet. Bo w sumie czekam tylko na ciebie... Pana... I Łukasza.
- A, tak - uśmiechnął się lekko i ręką wskazał mi wnętrze pokoju. Lekko zaskoczona, weszłam do środka i usiadłam na jedynym krześle jakie stało przy niewielkim stoliku. Panował tu wszechobecny porządek i czystość. Na blacie, w dwóch koszykach, leżały pudełka z odżywkami i witaminami. Dwa łóżka stojące pod ścianą naprzeciwko były pościelone, a szafa na ubrania obok okna zamknięta.
- Przepraszam, że dopiero teraz, ale sama rozumiesz, treningi - tłumaczył się, szukając czegoś przy jednym z nocnych stolików. - Tutaj jest formularz Łukasza. Jeśli dasz mi chwilę, skończę swój.
- Nie ma sprawy, poczekam - uniosłam lekko kąciki ust, a siatkarz odwdzięczył się tym samym. Powoli zaczęłam się odprężać, a w głowie cichy głos powiedział mi, że towarzystwo doświadczonego rozgrywającego wcale nie jest takie złe.
- Jestem ciekaw, kto układał te pytania - powiedział po chwili wpatrywania się w kartkę. - Poco komu wiedzieć, kiedy miałem pierwszą dziewczynę, albo czy spodobała mi się kiedyś jakaś fanka.
- Właściwie to pracowała nad nimi Monika - odparłam ostrożnie, a przez twarz mężczyzny przemknął grymas. Najwyraźniej nie lubił Milewskiej.
- Sądzę, że te pytania bardziej pasują do tych młodych oszołomów - stwierdził, wpisując odpowiedź. Choć czasem narzekał na nowych zawodników, zdawał się być zadowolony z ich postępów i gry. Pomyślałam, że byłby naprawdę dobrym trenerem.
- Ja sądzę, że mogą one udowodnić, iż nawet starsi i doświadczeni zawodnicy mają dystans do siebie i poza boiskiem są bardzo sympatyczni - prawie spadłam z krzesła, kiedy Zagumny posłał mi badawcze spojrzenie. Zamrugałam szybko i wbiłam wzrok w ankietę Żygadły. Idąc za radą Zatorskiego, chciałam jakoś zacząć temat drugiego rozgrywającego.
- Gdzie mogę znaleźć Łukasza? - zapytałam chwilę później, a Paweł na chwilę przerwał pisanie. - Oczywiście, gdybym potrzebowała pomocy przy tym formularzu.
- Myślałem, że jako dziennikarka, znasz jego plan dnia na pamięć?
- No tak... To znaczy, nie, nie! Chodzi mi po prostu o to, że jeszcze do niedawna trafiałam na niego na korytarzu czy w stołówce, a teraz nigdzie go nie ma.
- Polubiłaś go - zauważył, odkładając długopis, jednak nie podał mi kartki.
- Na tyle, ile można polubić człowieka, którego się właściwie nie zna - zauważyłam.
- Łukasz nie jest... skomplikowanym człowiekiem - odparł rozgrywający, przeglądając jeszcze raz swoje odpowiedzi. - Po prostu ostatnio zbyt wiele podziało się w jego życiu, a on musi mieć chwilę, żeby to poukładać.
- A Monika i ja wcale mu tego nie ułatwiamy.
- Bardziej ona - stwierdził, krzywiąc się. - W ten sposób udowadnia, że należy to tego typu blondynek, które nie grzeszą inteligencją, a przynajmniej są bardzo wścibskie.
- Coś w tym jest - westchnęłam, patrząc gdzieś przez okno. - Monikę można tylko lubić lub nie. Jeśli zalicza się do tej drugiej grupy, życie z nią staje się bardzo trudne.
- I praca też - zauważył z lekkim uśmiechem.
- I praca też - powtórzyłam po nim, również odwzajemniając uśmiech. Chwilę patrzyliśmy na siebie, a ja stwierdziłam, że Paweł jest naprawdę świetnym człowiekiem, jeśli tylko porozmawia się z nim dłuższą chwilę. Z zamyślenia wyrwało mnie trzaśnięcie drzwiami.
- To jest po prostu szczyt wszystkiego! - zawołał Łukasz, siadając na łóżku zupełnie jakby mnie nie było. - Ta tleniona jędza zarządziła sesje "z szatni" i ja mam być tym szczęśliwcem, który trafi pierwszy przed obiektyw!
- Nie wierzę, że się na to zdecydowała - jęknęłam, chowając twarz w dłoniach. Wiedziałam, że nasz budżet nie przewiduje trzeciej osoby w delegacji - fotografa. I to ja będę musiała prowadzić te zdjęcia...
- Cześć, Paulina - powiedział Żygadło, jakby dopiero mnie dostrzegając.
- Cześć - mruknęłam, po czym wstałam z miejsca. Odebrałam od Pawła jego ankietę, po czym skierowałam się do wyjścia. - Dzięki za pomoc.
- A tej co się stało? - usłyszałam jeszcze zza zamkniętych drzwi.
- Wróciłeś do żywych.



Chyba czekałam właśnie na ten dzień - dostałam wyniki z matur i w końcu mogę poczuć, że mam wolne :) W każdym razie, w pełni szczęścia, oddaję Wam dwójkę, z której jestem bardzo zadowolona. Zauważyłam, że każdy kolejny rozdział jest coraz dłuższy, co chyba każdego cieszy :)
Pozdrawiam serdecznie i do następnego!
Wasza Anna 

6 komentarzy:

  1. Taaak, Marta lubić długie rozdziały :D
    Miałaś rację, Paweł to zdecydowanie mój idol :D Nie ukrywajmy, najmądrzejszy i najrozsądniejszy człowiek tam :) Dobrze mieć go za swojego sprzymierzeńca.
    Monika... Wrrr... Wszystkim psuje nastrój, wtrąca się i wymyśla cuda na kiju. Paulina jest dla chłopaków zbawieniem i wcale się nie dziwię, że ją polubili bardzo i chętnie spędzają czas ;)
    Naprawdę, pocieszni są :D
    Czyli jednak Milewska maczała palce w rozstaniu Łukasza? Albo przyczyniła się do ujawnienia prawdy albo... nie, nie chcę myśleć o tym drugim :P
    Wyczuwam, iż Guma będzie musiał ogarnąć współlokatora i Paulę :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedynki nie udało mi się skomentować, bo oczywiście telefon odmówił posłuszeństwa...
    Powiem ci tylko, że trochę mi smutno, że znam kilka Monik które są dokładnie takie jak Milewska, a ja taka nie jestem, chociaż też mi się za to obrywa :c Ale za to lubię twojego Łukasza, nawet bardzo! Co jest u mnie dziwne! Mam nadzieję, że mimo wszystko nie będą siebie długo z Pauliną unikać. Z tego może być piękna przyjaźń!

    OdpowiedzUsuń
  3. Buuu... Tak się postarałam, stworzyłam taki piękny komentarz i co?? A no jajeczko, nie opublikował się :(
    Jeeej, Paweł to istna oaza spokoju w tej rozjebundzie :D Sobie nie potrafię wyobrazić, jak mu czasami ciężko nie walnąć jednego czy drugiego w ucho za te ich dzikie wygłupy. No i 'kochana' Monisia. Mąci, miesza, wtrąca się we wszystko... Wprost uwielbiam takie, jak ona... Grrr :P Biedny Łukasz, próbuje się zebrać do kupy, a ona mu takie szpile wbija. I jeszcze jest z siebie taka dumna z tego powodu... Niech ją zakneblują i zamkną w jakiejś szafie :P Pancernej najlepiej :D No a Paula to też świętą cierpliwość na do Monisi... I do Zatorskiego...
    I Winiarski podzielił się z nią kakaem! Ja też chcem!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja nie lubię takich osób jak Monika;/ Działają mi na nerwy;/ Widać, że Żygadło jej też nie lubi. Zwłaszcza jak mu się wpieprza w życie prywatne. Zibi z kolei to chyba myśli nie tym co trzeba skoro jest ciągle przy Monisi;/ Haha nie mogę Pita, zawsze wtrąci swoje "trzy grosze". Hmm jak nie lubię Zagumnego, tak w tym opowiadaniu jest spoko;d Myślę, że Paula będzie mogła z nim pogadać:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och Monisia! Coś mi się zdaję, że to będzie moja "ulubienica"! Szkoda mi Łukasza, bo widać, że dziewczyna specjalnie robi mu na złość i mąci i jakieś uszczypliwości swoje zostawia. Coś mi się zdaję, że w tej sytuacji Łukasz zamiast jakoś odetchnąć podczas zgrupowania to jeszcze musi znosić jej dogryzania. Ale i tak moim zdaniem dzisiejszy odcinek wygrał Pit, twierdząc, że boi się tej zgrai wariatów - w sumie nie ma co się jemu dziwić, na jego miejscu też bym się ich bała :D

    Ja uwielbiam takie długie odcinki, więc jeśli kolejny będzie dłuższy to będę przeszczęśliwa! ;) Pozdrawiam kochana i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawi mnie w jaki sposób Monika maczała palce w rozpadzie związku Łukasza. Może ona samam ma na niego chrapkę? Na szczęście Łukasz nie wygląda na zainteresowanego tą pustą laską! Paulina będzie musiała się wykazać anielską cierpliwością, bo ja bym już jej wyrwała te blond kudły!
    Łukasz zaczyna coś czuć do Pauliny i chyba sam jeszcze nie wie co, bo to zbyt wcześnie!

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Lady Spark