Obudził
mnie huk. Miałam wrażenie, jakby stado słoni przebiegło korytarzem. Choć
przewróciłam się na drugi bok, i tak usłyszałam walenie do drzwi i krzyki.
Dopiero po chwili, kiedy nieco się rozbudziłam, zaczęłam rozróżniać
poszczególne głosy. Jak na potwierdzenie moich myśli, do pokoju wparował
Zatorski z Kurkiem, a w progu stał i zerkał na mnie nieśmiało Nowakowski.
Jęknęłam, gdy libero siłą zerwał ze mnie kołdrę. Pozbawiona źródła ciepła,
skuliłam się na łóżku, przyjmując pozycję embrionalną.
- Wiesz, że jestem w stanie oblać cię wodą lub po
prostu wrzucić pod prysznic, jeśli sama nie wstaniesz? - zapytał z rozbawieniem
ten zdrajca, a ja mruknęłam pod nosem niezadowolona. Po chwili poczułam jego
dłonie pod kolanami i ramionami, gdy wziął mnie na ręce jednym szarpnięciem.
Wrzasnęłam głośno.
- Jesteś chyba nieco lżejsza niż ostatnio, ale
nadal sam samo głośna - stwierdził, robiąc kilka kroków od łóżka.
- Postaw mnie, przecież nie śpię - zażądałam,
zaplatając ręce na piersi.
- Nie chcę pośpieszać, ale zaraz zjedzą nam
wszystkie kiełbaski - marudził Bartek, drepcząc w miejscu. Nadal stojący w
drzwiach Piotrek pokręcił tylko głową, a Paweł zaśmiał się.
- Dajcie mi dziesięć minut - westchnęłam, po czym
zabrałam jakieś ubrania i weszłam do łazienki. Zza drzwi usłyszałam jeszcze
głosy chłopaków, którzy targowali się, ile faktycznie zajmie mi przygotowanie
się do wyjścia.
Najchętniej
weszłabym pod prysznic, ale byłam świadoma, że mój przyjaciel z dzieciństwa
jest w stanie wyciągnąć mnie z spod niego siłą i zaciągnąć na stołówkę nawet,
gdybym miała się tam znaleźć w samym ręczniku. Ochlapałam więc tylko twarz
zimną wodą, ubrałam się i pomalowałam rzęsy tuszem. Nie minął wyznaczony czas,
a ponownie pojawiłam się w pokoju. Panowie spojrzeli na mnie zdumieni, jednak
chwilę później zadowoleni wybiegli na korytarz, poganiając mnie. Spokojnie
zgarnęłam klucz z szafki i również skierowałam się do wyjścia. Nie byłabym
sobą, gdybym na kogoś nie wpadła. Zachwiałam się nieco i przytrzymałam silnej
ręki, którą podała mi moja ofiara.
Kiedy
tylko odzyskałam równowagę, spojrzałam w górę, spodziewając się ujrzeć któregoś
z tych kolosów. Nie myliłam się - przede mną stał Żygadło. Zarumieniłam się
lekko, widząc jego delikatny uśmiech.
- To już chyba będzie tradycja, hm? - uniósł
jedną brew, patrząc na mnie badawczo.
- Mam nadzieję, że nie - schowałam dłonie w
kieszeniach spodni. - Jeszcze przypadkiem coś ci uszkodzę.
- Ach, nie żartuj. Krzywdę może mi zrobić co
najwyżej Magneto, jeśli naskoczy mi na nogę. Albo któryś z tych młodych oszołomów
- skrzywił się.
- Ciebie również obudzili?
- Nie, wstałem długo przed nimi. Lubię
przespacerować się dookoła ośrodka przed treningiem. Korzystam wtedy z chwili
spokoju. Trzeba znaleźć jakiś sposób na relaks zwłaszcza, jeśli jesteśmy tu
zamknięci przez kilka tygodni. Z czasem zaczyna się robić koszmarnie.
- Jeśli oni codziennie będą do mnie wpadać to ten
wyjazd zmieni się w obóz przetrwania.
- Tak będzie i bez tych pobudek - mówił to tak
poważnie, że popatrzyłam na niego ze strachem. W jego oczach dostrzegłam jednak
błysk rozbawienia.
- Żartujesz sobie ze mnie - szturchnęłam go w
ramię, na co on skrzywił się teatralnie.
- Cześć Łukasz - usłyszałam nagle czyjś cichy i
niski głos. Odwróciłam się i ujrzałam Pawła Zagumnego, który właśnie klepał
Łukasza po plecach.
- Guma, hej. To jest... - zaczął Żygadło, ale
drugi rozgrywający przerwał mu machnięciem ręki.
- Tak, wiem, będzie z nami pracować. Monika albo
Paulina. Sądząc po zamieszaniu jakie panuje w stołówce, ty jesteś Paulina.
- Zamieszaniu? - spojrzałam na niego zaskoczona.
Mężczyzna zamknął oczy i pokręcił głową.
- Tak to jest, kiedy dwie młode kobiety
przyjeżdżają na zgrupowanie męskiej kadry, wszędzie chaos, płacz i cierpienie
odrzuconych.
- Głód na świecie i efekt cieplarniany to też
nasza wina - palnęłam i niemal natychmiast oblałam się rumieńcem. Łukasz zatkał
dłonią usta, jakby powstrzymując się przed parsknięciem. Zagumny natomiast
przyjrzał mi się badawczo, po czym nieznacznie wykrzywił wargi i odszedł.
Głośno wypuściłam nagromadzone w płucach powietrze i starałam się uspokoić
oddech, który wstrzymałam po swoim bohaterskim komentarzu. Brunet stojący obok
odprowadził kolegę wzrokiem, po czym przeniósł spojrzenie na mnie.
- Gratuluję, polubił cię - stwierdził z
uniesionymi brwiami.
- Świetnie - odparłam, nadal nieco skołowana.
Chwilę później razem weszliśmy do jadalni.
Tak
jak mówił rozgrywający, w pomieszczeniu był bardzo głośno. Najwięcej
zamieszania stwarzało towarzystwo przy największym stole, na środku sali. Już z
daleka poznałam blond włosy Moniki i jej śmiech. Obok niej siedział Bartman,
który zdaje się poświęcał jej całą swoją uwagę. Razem z nimi siedział również
Ignaczak, nieodmiennie z kamerą, a także Kurek i Winiarski, który akurat
podkradał winogrona z talerza tego pierwszego . Wszyscy niemalże jednocześnie
spojrzeli na nas, kiedy szliśmy w stronę bufetu. Bartek pomachał mi zadowolony,
a Milewska rzuciła rozgrywającemu długie spojrzenie. Ten jednak zdawał się nic
nie zauważyć. Zagadywał mnie o plan działania. Opowiedziałam mu o ankietach i kwestionariuszach,
które uzupełnią, bym mogła wprowadzić dane na stronę internetową. Brunet
skrzywił się nieco. Nalał sobie kawy do szklanki, a na talerz naładował cztery
kiełbaski i górę sałatki z pomidorów i ogórka. Obok tego położył kilka kromek
chleba, a z tubki wycisnął sporą ilość keczupu. Patrzyłam na to, przygryzając
wargę. Pokręciłam głową i sama oprócz kawy zrobiłam sobie dwie kanapki z
wędliną, serem i gotowanym jajkiem. Usiedliśmy przy jedynym wolnym stoliku,
nadal rozmawiając o pytaniach, na jakie będą musieli odpowiedzieć.
- Naprawdę kogoś interesuje, co robię w czasie
wolnym albo jakiej muzyki słucham? - zapytał zdziwiony, sięgając po cukier.
- Możesz być zdziwiony, ale tak - odpowiedziałam,
biorąc od niego miseczkę, kiedy już wsypał dwie łyżeczki do kubka.
- Sądziłem, że fanom wystarczy zdjęcie czy krótka
rozmowa.
- Oczywiście, że tak. Ale sam powiedz, czy to nie
jest niesamowite, kiedy wpadasz na swojego ulubieńca w sklepie czy na ulicy,
przy tak prostych czynnościach jak zakupy lub spacer? Ważne, żeby traktowali
was jak normalnych ludzi, a nie tylko gwiazdy sportu.
- Cieszę się, że tak uważasz - uśmiechnął się.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż nagle na krzesłach obok rozsiadła się Monika
razem z Bartmanem. Wywróciłam oczami widząc zażyłość między nimi.
- Cześć, Łukasz - przywitała się, zakładając nogę
na nogę. Rozgrywający tylko kiwnął głową, gdyż właśnie pochłaniał kiełbaskę.
Niezrażona tym kobieta zaczęła mówić: - Cieszę się, że tak zaprzyjaźniasz się z
Paulinką. Podejrzewam, że może czuć się tutaj trochę samotna, skoro jej
przyjaciel z dzieciństwa będzie zajęty walczeniem o miejsce w składzie, które
ty masz chyba pewne. Tylko, błagam, nie zacieśniajcie tej znajomości. Nie
chcemy przecież żadnych skandalów.
- Potrafię oddzielić pracę od życia prywatnego,
nie musisz się tak o mnie martwić, kochana
- syknęłam, odstawiając szklankę z trzaskiem.
- Cieszę się, że jesteś świadoma swoich
obowiązków, moja droga - odparła z
promiennym uśmiechem blondynka. Następnie kolejny raz zwróciła się do Łukasza.
- Co słychać u Madzi? Dawno z nią nie rozmawiałam, jakoś urwał się nam kontakt.
Strasznie mi jej brakuje.
- Nie wiem, może sama jej zapytaj - Żygadło
zdawał się być poirytowany obecnością Milewskiej.
- To świetny pomysł! - zawołała z entuzjazmem. -
Wpadnę do was po turnieju!
- Raczej do niej - zauważył sucho, wstając z
miejsca. - Nie jesteśmy już razem.
- Jaka szkoda... - westchnęła głęboko. - Ale to
nawet dobrze, w końcu przejrzałeś na oczy.
- Monika - warknęłam, patrząc na nią znacząco.
Ona tylko kpiąco uniosła brew. Ostatnie, czego nam było trzeba to złe
samopoczucie rozgrywającego, co pewnie rzutowałoby na cały zespół. Milewska
jednaj najwyraźniej nie zdawała sobie z tego sprawy. Albo po prostu się tym nie
przejmowała.
- Lepiej przygotuj dokumenty, musimy omówić z
chłopakami kilka spraw po treningu - rzuciła, wstając z miejsca i po chwili już
jej nie było. Bartman, pozbawiony towarzystwa swojej nowej przyjaciółki zwrócił
swoją uwagę na mnie i od dłuższej chwili mi się przyglądał. Spojrzałam na niego
pytająco, na co on uśmiechnął się tylko kątem ust, puścił mi oczko i również
odszedł. Miałam jednak niejasne wrażenie, że to jeszcze nie koniec.
- Się porobiło, co? - nagle obok mnie pojawił się
Paweł. Niemal podskoczyłam z zaskoczenia, co on skwitował krótkim parsknięciem.
Po mojej drugiej stronie usiadł Piotrek, który na powitanie kiwnął głową.
- Co to za zamieszanie? - zapytałam, dopijając
kawę. - O co chodzi z tym związkiem, zerwaniem? Dlaczego Monika tak się z tego
cieszy?
- Wiesz, ja nie znam Łukasza za dobrze -
powiedział po chwili Zatorski ze zmarszczonymi brwiami. - Jakoś po prostu nie
było okazji, żeby się zakumplować, choć oczywiście wszystko gra między nami.
Ale po prostu nie jesteśmy w na tyle bliskich relacjach, żeby mi o tym
opowiadał.
- Zapytaj któregoś ze starszych chłopaków, jeśli
chcesz wiedzieć coś więcej - dodał Nowakowski, a ja spojrzałam na niego
zaskoczona, że w ogóle się odezwał. Dotąd usłyszałam od niego chyba tylko kilka
słów, kiedy się przedstawiał w recepcji poprzedniego dnia. - Ale nie wiem, czy
jest to dobry pomysł. Ziomek może uznać to za... wścibskie. W końcu jesteś
dziennikarką.
- Nikt nie chce spięć z prasą, zwłaszcza na
początku sezonu - wyjaśnił mi libero, kiedy zmarszczyłam czoło, zastanawiając
się nad tym, o co mogło chodzić środkowemu. - To co wiem na pewno to to, że
Łukasz nie lubi wtrącania się w jego prywatne sprawy. Ale ciebie polubił, może
dowiesz się czegoś więcej.
* * *
Byłem
zły. Nie na Monikę i jej komentarze, ale na własną słabość. Że dałem się
sprowokować. Ta dziennikarka od siedmiu boleści doskonale wiedziała o moim
rozstaniu z Magdą. Przecież sama była tego powodem! Coś, o czym wiedział tylko
Paweł, teraz stało się w kadrze faktem powszechnym. Nienawidziłem tych
litościwych spojrzeń. Chciałem wrócić do gry. Potrafię przecież oddzielić życie
prywatne od zawodowego.
Trening,
choć na początku strasznie się dłużył, zleciał bardzo szybko, kiedy tylko
poczułem właściwy rytm - rozgrzewka, założenia taktyczne i krótka gra. Teraz
siedzieliśmy wszyscy na parkiecie i słuchaliśmy wykładu Milewskiej na temat
ankiet. Przynajmniej w teorii. W praktyce każdy robił co innego, a na blondynkę
uwagę zwracał chyba tylko Zbyszek. Winiar przysypiał, Kurek dokuczał Jaroszowi,
Nowakowski patrzył gdzieś w sufit. Między nami krążyła Paulina, rozdając jakieś
kartki. Czułem jej spojrzenie na sobie, kiedy stanęła obok i podała mi jedną.
Zerknąłem na nią jednak dopiero, gdy ruszyła dalej. Czułem przy niej coś
dziwnego, niewytłumaczalnego. Nie rozumiałem tego, co dodatkowo mnie
denerwowało i sprawiało, że byłem sfrustrowany. Chciałem jednocześnie
powiedzieć jej wszystko i nic. Czasem jednak do szału doprowadzało mnie jej
podobieństwo do Magdy. Moja była dziewczyna nie była złym człowiekiem, po
prostu ufała nieodpowiednim ludziom. A takim człowiekiem z pewnością była
Milewska.
- Wiem, że macie napięty grafik, ale byłabym
wdzięczna za uzupełnienie tych ankiet - z zamyślenia wyrwał mnie głos Pauliny.
Odruchowo spojrzałem na nią. Stała lekko zgarbiona, obejmując ramionami białą
teczkę. - Możecie oddawać je osobiście, albo też zebrać wszystkie i przekazać
przez jedną osobę, żeby nie robić zbędnego zamieszania.
- To naprawdę ma jakiś cel? - zapytał Jarosz, spoglądając
to na dziewczynę, to na trzymaną w ręku kartkę.
- Ja tam chętnie wpadnę do jej pokoju - rzucił
Bartman, puszczając jej oko. Paulina zaczerwieniła się nieznacznie, a ja
niekontrolowanie warknąłem pod nosem. Na szczęście, usłyszał to tylko siedzący
obok mnie Zagumny. Posłał mi krótkie spojrzenie, ale nic nie powiedział.
- Tylko, kiedy pomylisz jej drzwi z moimi -
mruknąłem, wstając gwałtownie. Wszyscy spojrzeli na mnie z zaskoczeniem. Tylko
Andrea zamrugał kilka razy, jakby wyrywając się z zamyślenia.
- Na dzisiaj to wszystko. Jutrzejsze treningi jak
w grafiku - powiedział i zaczął zbierać swoje rzeczy. Powoli wszyscy zaczęli
się podnosić z miejsc i rozchodzić w swoje strony.
* * *
O
godzinie osiemnastej wpadło do mnie stado Zatorskiego, by jak zwykle zaciągnąć
mnie na stołówkę. Na nic zdały się moje wymówki, że jestem zajęta pracą, a
jadalnia jest otwarta do dwudziestej i spokojnie mogę zjeść coś później. Tak
więc prawie że niesiona przez chłopaków dotarłam na miejsce i już po chwili
pochłaniałam miskę płatków z mlekiem. Z przerażeniem obserwowałam jak każdy z
nich nakłada na talerz ogromne ilości jajecznicy z boczkiem i szczypiorkiem,
następnie sięgają po bułki i gyrosa, a na deser raczą się kubkiem gorącego
kakao, które, jak twierdzi Winiar, dostali dzięki bliskiej relacji - jakkolwiek
to rozumieć - z jedną z kucharek.
- Nie przesadzacie trochę? - zapytałam niepewnie
po tym, jak Kurek wyraził chęć na skonsumowanie drożdżówki z serem.
- Wiem... Ale na noc nie można się obżerać. A
trzeba mieć z czego budować te mięśnie, co nie? - spojrzał na mnie, jakby
szukając wsparcia. Ja jednak nadal byłam w szoku.
- Obżerać... - szepnęłam z niedowierzaniem.
- Bartek - zwrócił się do przyjmującego Paweł. -
Poliś chyba chodziło o to, że jemy strasznie dużo.
- No, jakbym ja jadł tyle co ty to też bym uważał
nasze porcje za kosmiczne - zauważył Michał, po czym przesunął w moją stronę
swój kubek, w którym zostało kilka łyków brązowego płynu. Popatrzyłam na niego
ze zdziwieniem i dodałam do listy kolejny zaskakujący fakt: Michał Winiarski
dzieli się ze mną słodyczami.
- Wiecie co, mam jeszcze coś do załatwienia. I
sporo pracy - wstałam i zasunęłam krzesło.
- Pracy? O tej porze? - zdziwił się Jarosz, a ja
wzruszyłam ramionami.
- Trochę mi zajmie odczytywanie waszych
hieroglifów z ankiet - odparłam, po czym zabrałam swoje naczynia i kierując się
w stronę wyjścia, oddałam je do kuchennego okienka.
- No i wystraszyliście dziewczynę - stwierdził
Winiar, ponownie sięgając po swoje kakao.
- Też czasem się was boję - odparł Nowakowski.
* * *
Następne
dni wyglądały bardzo podobnie. Co rano chłopaki przychodzili do mnie i razem
szliśmy na śniadanie. Na Łukasza nie wpadłam ani razu. Właściwie to miałam
wrażenie, że mnie unika. Myśl ta była nieco głupia zwłaszcza, że przecież nic
nas nie łączyło. Przez pewien czas miałam jednak wrażenie, że możemy się
zaprzyjaźnić. Wiedziałam, że ta pamiętna rozmowa z Moniką miała znaczny wpływ
na jego zachowanie. Stał się bardziej mrukliwy. Przez okno w pokoju widziałam
jak znika w parku wczesnym rankiem lub późnym wieczorem. W stołówce siedział
przy stoliku razem z Zagumnym, czasem przysiadał się do nich Ignaczak, który
drażnił Pawła kamerą, a także Możdżonek. Młodsi zawodnicy nazywali tą grupę
"radą starszych", albo po prostu "starszyzną", co w
przypadku Marcina nie miało sensu, gdyż nie miał on nawet trzydziestu lat.
Każdy z nich jednak pełnił w kadrze bardzo ważną rolę, a Guma jako najstarszy
zawodnik, uznawany był za mentora i trzon kadry.
Teraz
właśnie stałam przed drzwiami jego pokoju niepewna i nieco wystraszona. W końcu
odetchnęłam głęboko kilka razy i zapukałam. Nie wiedziałam, czy mam czekać, czy
też wejść. Usłyszałam stłumione "proszę", jednak zanim zdecydowałam
się nacisnąć klamkę, drzwi otworzyły się, a w progu stanął Paweł.
- Tak? - zapytał ze zmarszczonymi brwiami, a ja
spięłam się jeszcze bardziej.
- Cześć... Dzień dobry... - jąkałam się, jednak
widząc jego rozbawienie, chrząknęłam i wyprostowałam się.
- Witam.
- Ja w sprawie ankiet. Bo w sumie czekam tylko na
ciebie... Pana... I Łukasza.
- A, tak - uśmiechnął się lekko i ręką wskazał mi
wnętrze pokoju. Lekko zaskoczona, weszłam do środka i usiadłam na jedynym
krześle jakie stało przy niewielkim stoliku. Panował tu wszechobecny porządek i
czystość. Na blacie, w dwóch koszykach, leżały pudełka z odżywkami i
witaminami. Dwa łóżka stojące pod ścianą naprzeciwko były pościelone, a szafa
na ubrania obok okna zamknięta.
- Przepraszam, że dopiero teraz, ale sama
rozumiesz, treningi - tłumaczył się, szukając czegoś przy jednym z nocnych
stolików. - Tutaj jest formularz Łukasza. Jeśli dasz mi chwilę, skończę swój.
- Nie ma sprawy, poczekam - uniosłam lekko kąciki
ust, a siatkarz odwdzięczył się tym samym. Powoli zaczęłam się odprężać, a w
głowie cichy głos powiedział mi, że towarzystwo doświadczonego rozgrywającego
wcale nie jest takie złe.
- Jestem ciekaw, kto układał te pytania -
powiedział po chwili wpatrywania się w kartkę. - Poco komu wiedzieć, kiedy
miałem pierwszą dziewczynę, albo czy spodobała mi się kiedyś jakaś fanka.
- Właściwie to pracowała nad nimi Monika -
odparłam ostrożnie, a przez twarz mężczyzny przemknął grymas. Najwyraźniej nie
lubił Milewskiej.
- Sądzę, że te pytania bardziej pasują do tych
młodych oszołomów - stwierdził, wpisując odpowiedź. Choć czasem narzekał na
nowych zawodników, zdawał się być zadowolony z ich postępów i gry. Pomyślałam,
że byłby naprawdę dobrym trenerem.
- Ja sądzę, że mogą one udowodnić, iż nawet
starsi i doświadczeni zawodnicy mają dystans do siebie i poza boiskiem są
bardzo sympatyczni - prawie spadłam z krzesła, kiedy Zagumny posłał mi badawcze
spojrzenie. Zamrugałam szybko i wbiłam wzrok w ankietę Żygadły. Idąc za radą
Zatorskiego, chciałam jakoś zacząć temat drugiego rozgrywającego.
- Gdzie mogę znaleźć Łukasza? - zapytałam chwilę
później, a Paweł na chwilę przerwał pisanie. - Oczywiście, gdybym potrzebowała
pomocy przy tym formularzu.
- Myślałem, że jako dziennikarka, znasz jego plan
dnia na pamięć?
- No tak... To znaczy, nie, nie! Chodzi mi po
prostu o to, że jeszcze do niedawna trafiałam na niego na korytarzu czy w
stołówce, a teraz nigdzie go nie ma.
- Polubiłaś go - zauważył, odkładając długopis,
jednak nie podał mi kartki.
- Na tyle, ile można polubić człowieka, którego
się właściwie nie zna - zauważyłam.
- Łukasz nie jest... skomplikowanym człowiekiem -
odparł rozgrywający, przeglądając jeszcze raz swoje odpowiedzi. - Po prostu
ostatnio zbyt wiele podziało się w jego życiu, a on musi mieć chwilę, żeby to
poukładać.
- A Monika i ja wcale mu tego nie ułatwiamy.
- Bardziej ona - stwierdził, krzywiąc się. - W
ten sposób udowadnia, że należy to tego typu blondynek, które nie grzeszą
inteligencją, a przynajmniej są bardzo wścibskie.
- Coś w tym jest - westchnęłam, patrząc gdzieś
przez okno. - Monikę można tylko lubić lub nie. Jeśli zalicza się do tej
drugiej grupy, życie z nią staje się bardzo trudne.
- I praca też - zauważył z lekkim uśmiechem.
- I praca też - powtórzyłam po nim, również
odwzajemniając uśmiech. Chwilę patrzyliśmy na siebie, a ja stwierdziłam, że
Paweł jest naprawdę świetnym człowiekiem, jeśli tylko porozmawia się z nim
dłuższą chwilę. Z zamyślenia wyrwało mnie trzaśnięcie drzwiami.
- To jest po prostu szczyt wszystkiego! - zawołał
Łukasz, siadając na łóżku zupełnie jakby mnie nie było. - Ta tleniona jędza
zarządziła sesje "z szatni" i ja mam być tym szczęśliwcem, który
trafi pierwszy przed obiektyw!
- Nie wierzę, że się na to zdecydowała -
jęknęłam, chowając twarz w dłoniach. Wiedziałam, że nasz budżet nie przewiduje
trzeciej osoby w delegacji - fotografa. I to ja będę musiała prowadzić te
zdjęcia...
- Cześć, Paulina - powiedział Żygadło, jakby
dopiero mnie dostrzegając.
- Cześć - mruknęłam, po czym wstałam z miejsca.
Odebrałam od Pawła jego ankietę, po czym skierowałam się do wyjścia. - Dzięki
za pomoc.
- A tej co
się stało? - usłyszałam jeszcze zza zamkniętych drzwi.
- Wróciłeś
do żywych.
Chyba czekałam właśnie na ten dzień - dostałam wyniki z matur i w końcu mogę poczuć, że mam wolne :) W każdym razie, w pełni szczęścia, oddaję Wam dwójkę, z której jestem bardzo zadowolona. Zauważyłam, że każdy kolejny rozdział jest coraz dłuższy, co chyba każdego cieszy :)
Pozdrawiam serdecznie i do następnego!
Wasza Anna
Taaak, Marta lubić długie rozdziały :D
OdpowiedzUsuńMiałaś rację, Paweł to zdecydowanie mój idol :D Nie ukrywajmy, najmądrzejszy i najrozsądniejszy człowiek tam :) Dobrze mieć go za swojego sprzymierzeńca.
Monika... Wrrr... Wszystkim psuje nastrój, wtrąca się i wymyśla cuda na kiju. Paulina jest dla chłopaków zbawieniem i wcale się nie dziwię, że ją polubili bardzo i chętnie spędzają czas ;)
Naprawdę, pocieszni są :D
Czyli jednak Milewska maczała palce w rozstaniu Łukasza? Albo przyczyniła się do ujawnienia prawdy albo... nie, nie chcę myśleć o tym drugim :P
Wyczuwam, iż Guma będzie musiał ogarnąć współlokatora i Paulę :D
Pozdrawiam
Jedynki nie udało mi się skomentować, bo oczywiście telefon odmówił posłuszeństwa...
OdpowiedzUsuńPowiem ci tylko, że trochę mi smutno, że znam kilka Monik które są dokładnie takie jak Milewska, a ja taka nie jestem, chociaż też mi się za to obrywa :c Ale za to lubię twojego Łukasza, nawet bardzo! Co jest u mnie dziwne! Mam nadzieję, że mimo wszystko nie będą siebie długo z Pauliną unikać. Z tego może być piękna przyjaźń!
Buuu... Tak się postarałam, stworzyłam taki piękny komentarz i co?? A no jajeczko, nie opublikował się :(
OdpowiedzUsuńJeeej, Paweł to istna oaza spokoju w tej rozjebundzie :D Sobie nie potrafię wyobrazić, jak mu czasami ciężko nie walnąć jednego czy drugiego w ucho za te ich dzikie wygłupy. No i 'kochana' Monisia. Mąci, miesza, wtrąca się we wszystko... Wprost uwielbiam takie, jak ona... Grrr :P Biedny Łukasz, próbuje się zebrać do kupy, a ona mu takie szpile wbija. I jeszcze jest z siebie taka dumna z tego powodu... Niech ją zakneblują i zamkną w jakiejś szafie :P Pancernej najlepiej :D No a Paula to też świętą cierpliwość na do Monisi... I do Zatorskiego...
I Winiarski podzielił się z nią kakaem! Ja też chcem!
Pozdrawiam :)
Jak ja nie lubię takich osób jak Monika;/ Działają mi na nerwy;/ Widać, że Żygadło jej też nie lubi. Zwłaszcza jak mu się wpieprza w życie prywatne. Zibi z kolei to chyba myśli nie tym co trzeba skoro jest ciągle przy Monisi;/ Haha nie mogę Pita, zawsze wtrąci swoje "trzy grosze". Hmm jak nie lubię Zagumnego, tak w tym opowiadaniu jest spoko;d Myślę, że Paula będzie mogła z nim pogadać:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńOch Monisia! Coś mi się zdaję, że to będzie moja "ulubienica"! Szkoda mi Łukasza, bo widać, że dziewczyna specjalnie robi mu na złość i mąci i jakieś uszczypliwości swoje zostawia. Coś mi się zdaję, że w tej sytuacji Łukasz zamiast jakoś odetchnąć podczas zgrupowania to jeszcze musi znosić jej dogryzania. Ale i tak moim zdaniem dzisiejszy odcinek wygrał Pit, twierdząc, że boi się tej zgrai wariatów - w sumie nie ma co się jemu dziwić, na jego miejscu też bym się ich bała :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie długie odcinki, więc jeśli kolejny będzie dłuższy to będę przeszczęśliwa! ;) Pozdrawiam kochana i do następnego :*
Ciekawi mnie w jaki sposób Monika maczała palce w rozpadzie związku Łukasza. Może ona samam ma na niego chrapkę? Na szczęście Łukasz nie wygląda na zainteresowanego tą pustą laską! Paulina będzie musiała się wykazać anielską cierpliwością, bo ja bym już jej wyrwała te blond kudły!
OdpowiedzUsuńŁukasz zaczyna coś czuć do Pauliny i chyba sam jeszcze nie wie co, bo to zbyt wcześnie!